278 problemów

Tak pokrótce można przedstawić relację ze spotkania burmistrza Wojciecha Sołtysa (i wiceburmistrza Marcina Górznego) z mieszkańcami wsi Kruszyna. Kruszyna to wieś w gminie Sulechów przy drodze wojewódzkiej 278, mieszkańców 728. Problemów – szkoda gadać. Jedynym, który nie daje im spać to właśnie ta droga, która odwrotnie do liczby mieszkańców numer ma mniejszy o 450. Ta liczba z kolei wskazuje ile więcej, mieszkańcy mogliby mieć powodów do zadowolenia gdyby każdy odpowiedzialny za nią wypełniał należycie swoje powinności. Mowa tu oczywiście o zarządcy drogi (przegapił moment budowy obwodnicy krajówki żeby zrobić zjazd na Trzebiechów) i konserwatorze zabytków, który przestraszył się tupania ekologów. Wina ta również leży po wszystkich stronach sporu a nawet i więcej. Są to tak zwane grzechy zaniechania, mądrości urzędniczej czy też zwykłego niedbalstwa, przede wszystkim o dobro wspólne.
Pozostając w temacie dróg mieszkańcy bocznych „uliczek” też mają swoje oczekiwania. Łabędzia i okolice, Skowronkowa (sama końcówka bo ulica bez przejazdu) wymagają małych inwestycji (utwardzenia/oświetlenia). Następnie wrócili znowu na DW 278 gdzie szukają rozwiązań aby wyhamować ruch gdyż powszechny brak chodników czy przejść dla pieszych (przejazdów rowerowych) powoduje utrudnienie przy jej przekraczaniu czy wyjeździe z posesji na nią. I znowu rozmowa wróciła na jej temat o możliwościach wyjścia z impasu w temacie remontu drogi. Niewątpliwie burmistrz Sołtys będzie umiał przedstawić wszystkie argumenty i pomysły mieszkańców na remont tej drogi tylko potrzebny jest jeszcze otwarty umysł po drugiej stronie aby chciał wysłuchać i wdrożyć je w działanie. Może wtedy wszyscy byliby zadowoleni i usatysfakcjonowani. Jednak sytuacja jest złożona: przetarg na całość jest rozstrzygnięty, nie można wykonać remontu częściowego choć w pewnym zakresie remont drogi jest możliwy. Jak burmistrz stwierdził: mój poprzednik (zgodnie z nazwiskiem) dość odważne decyzje podjął aby ZDW mógł przystąpić do remontu.
Tymczasem dyskusja dalej krążyła w okół tej nieszczęsnej drogi. Sołtys wsi: zgłaszałem już nie raz problem chodnika w pasie tej drogi, aby oczyścić go i udrożnić w pełnej szerokości. Teraz ponownie wystąpiłem do burmistrza więc mam nadzieję, że to działanie przyniesie efekty.
Inny mieszkaniec zgłosił problem hałasu maszyn rolniczych w porze nocnej w okresie letnim, które oprócz nie zachowywania ograniczenia prędkości stwarzają przeraźliwy pisk przy hamowaniu przed rondem czy krzyżówkami.
Kiedy rozmowa wróciła na oświetlenie we wsi burmistrz zasugerował (nie po raz pierwszy w swoich spotkaniach), że przy obecnym deficycie budżetowym (obniżka podatków, co raz mniejsze subwencje w oświacie) mieszkańcy muszą pomyśleć o inwestycjach z własnych środków (fundusz sołecki) aby dać mu symptom, że im to jest potrzebne. Projekt i wykonanie linii chociażby na 3 lampy to koszty rzędu równego trzem lampom solarnym dobrej jakości (około 20-21 tys) a zakładając, że żywotność solarów jest niewielka to się zupełnie nie opłaca.
W czasie dalszych rozmów poruszano sprawy mieszkańców nowowybudowanych przy drogach prywatnych. Mają oni problemy z wodociągami i kanalizacją, że o stanie dróg nie wspomnimy. Znowu wyszło w rozmowach, że kto szybko kupuje – drogo płaci. Padały takie przykłady, że jak tania działka to droga eksploatacja i koszty zabezpieczeń (np. przed wodą, brakiem kanalizy czy choćby energii). Jak tego nie ma w planach inwestycyjnych spółki się tym zajmującej to trzeba będzie to sobie samemu doprowadzić. Właściciele gruntów chcą tylko grunty spieniężyć a co dalej to już nie jego „broszka”.