Faro znaczy pomocny

Kolejny wyjazd naszych ochotników strażaków to pożar, który początkowo zgłoszono jako pożar traw na Kwiatowej ale po chwili okazało się że nie trawa płonie a szopka w ogrodzie. Po zlokalizowaniu pożaru i pokonaniu siatki, która odgradzała nas od źródła ognia przystąpiliśmy do jej dogaszania. Budowla była tak sucha, że spłonęła w try miga chociaż czas dojazdu naszego wozu bojowego był najkrótszy z możliwych. Pożar blisko od „bazy”, strażacy w mig się pojawili na „bazie” i dojazd w miare dogodny. Potem rozwinięcie linii gaśniczej i uwaga, butla gazowa w ogniu! Nastąpiło cofnięcie I roty na bezpieczną odległość ale gasić nie poprzestali.
Warto zaznaczyć, że nasi ochotnicy są w coraz większej sprawności i po raz kolejny na miejscu zdarzenia zameldowali się jako pierwsi (Brawo).
Szopka i zawartość jej spłonęła doszczętnie ale Nasi dzielni strażacy zabezpieczyli teren aby po trawie ogień się nie przeniósł za płot za którym dwa lata temu też gasili suchą trawę.
Jak zeznał właściciel, w szopce nie było nic co by mogło spowodować zaprószenie ognia i taki pożar. Wychodzi zatem, że to podpalenie …

Wszystko by było dobrze bo i akcja przebiegała sprawnie ale po opróżnieniu zbiornika z wodą samochód (bez napędu 4×4) nie dał rady wyjechać z łąki na której stał. Wobec tego, po licznych próbach wypchnięcia go z niej, musieli Nasi strażacy skorzystać z ciężkiego sprzętu, którym o tej porze dysponował tylko Pan Andrzej Bąba (FARO). Na prośbę Naszych ochotników podesłał im swój sprzęt, który już po 5 minutach wyratował Naszych strażaków z opresji.
Panie ANDRZEJU – WIELKIE DZIĘKI