Olga nie jest sulechowianką

Nie jest tak źle z naszym społeczeństwem jakby mogło się wydawać.

Mimo niedzieli, upału (czytaj: skwaru) i rodzinnych spotkań przy stole (czytaj: grillu) tłumy ludzi w małej wsi gminy Bojadła przybyło na spotkanie z okazji 50 lecia powstania zespołu pieśni i tańca Kleniczanie. Pół wieku od powstania zespołu wielu jego żyjących założycieli sprowadziło do sali wiejskiej w Klenicy. Spotkaliśmy tam wielu znajomych z daleka i z bliska, mających związki również z Naszą okolicą (Region Cigacic). Poznaliśmy również wiele osób z którymi dawno myśleliśmy porozmawiać. Głównym punktem wydarzenia było spotkanie z rodzicami Pani Olgi Tokarczuk, którzy jak się dowiedzieliśmy byli w ekipie założycielskiej zespołu oraz z samą Panią Olgą, która występowała jako spadkobierczyni dorobku swoich rodziców. W rozmowach z ludźmi z Klenicy wielokrotnie przewijał się motyw, że „Pani Olga jest Nasza” nie żadna sulechowianka jakby to niektórzy chcieli. W Sulechowie się tylko urodziła i tyle go widziała. Fakt ten wiązano z podobnym zakłamaniem historii w sprawie słynnej zielonogórzanki o której wielu mówiło że jest z Włocławka.

Pani Olga to otwarta miła kobieta (podobnie jak jej Mama) i bardzo przystępna. Ze wszystkimi rozmawiała jak z dobrymi znajomymi i chętnie się z nimi fotografowała. Zresztą atmosfera jak na tak dużą imprezę była iście rodzina bo każdy znał się z każdym. My również dzięki wspólnym znajomym (Pawlak, Dolata) zostaliśmy tam zaakceptowani i wspaniale spędziliśmy czas niedzielnego popołudnia.

Po spotkaniu w rodzinnym gronie i wysłuchaniu babimojskiego (nowoczesnego) zespołu pieśni Face to Face w jeszcze bardziej rodzinnym gronie część uczestników biesiady przeniosła się do pałacu Radziwiłów kilkaset metrów od sali. Tu spotkała nas kolejna niespodzianka gdyż stary pałac (domek myśliwski) udostępnił nam jego nowy właściciel, dobrze nam znany Pan Macewicz. Kiedy zwiedzający doszli do sali balowej obudziły się w nich wspomnienia i przy akompaniamencie akordeonisty grającego niegdyś w zespole Zbigniewa Gawryluka, jak dawniej rozbrzmiały pieśni zespołu z przed wielu lat. Śpiewom i tańcom nie było by końca gdyby nie to, że Pani Olga i jej mama wyczekiwana była w innych miejscach. Z bólem i żalem że już również musieliśmy się pożegnać z Panią Olgą, jej rodziną, gospodarzem pałacu i gminy Bojadła oraz nad wyraz miłą i uprzejmą Panią dyrektor GOK w Bojadłach i Radną Powiatową Aleksandrą Szubert.

Dziękujemy

Do tematu jeszcze wrócimy